Dzis dzien pelen wrazen. Rano spacer po miescie, wizyta w ksiegarni(Ed kupowal LP Sothern Africa) a ja probowalem wyciagnac kase z bankomatu. I niespodzianka, widnows sie zawiesil i karte wcielo! Poszedlem na gore do banku(musialem odstac swoje w kolejce) i mila pani z okienka poszla do bankomatu i mi powiedziala ze karty nie ma a bankomat dziala!! i czy moze zapomnialem ze bankomat mi jednak oddal karte! Chwile nerwow, zostalem zaproszony na zaplecze, i dlugie oczekiwanie, cale szczescie ze Ed byl na dole przy bankomacie bo po zresetowaniu bankomat wyplul karte. Wszystko sie dobrze zakonczylo i udalo mi sie wyciagnac gotowke(uff!) Potem spacer po kampusie uniwersytetu na ktorym ostatni sporo sie dzialo(przypadkiem widzelismy jak pan kamerzysta cos filmowal a wieczorem zobaczylem siebie w wiadomosciach!!)
Po wyczerpujacym ale bardzo ciekawym spacerze w okolicach dworcow autobusowych - w godzinach szczytu, dotarlismy do hotelu na popoludniowa sjeste przed glownym progaramem dnia - Balet w Teatrze Narodowym w Kampali. Pokazywali przedstawienie o dzieciach zolniezach. Calkiem ciekawe choc moze nie wszyscy tancerze na ropwnym poziomie. Ale ciekawa odmiana po gwarze miasta.