Dosc sprawnie cho z jedna "guma" i 4 przesiadkami dotarlem do Chimoio w Mozambiku. Dotarlem o zachodzie slonca do bardzo sympatyczniego hostelu Pink Papaya prowadzonego przez pare z niemiec. W poszukiwaniu jedzenia na miesciwe trafilem do baru gdzie wlasnie odbywal sie koncert\jam session w holdzie dla Boba Marleya. Wiec w rytmie reagge zjadlem steaka i delektowalem sie mozambijskim cerveja :)