Pogoda w Vilanculos mnie nie rozpieszczala, cale szczescie drugiego dnia jak poplynalem na wyspe troche sie rozpogodzilo. Nurkowanie bylo srednio udane(mętna woda) ale za to jedzienie pycha, najpierw trzeba bylo harpunem zlowic kraby, ryby i inne takie a potem moj kucharz/sternik zrobil z nich pyszne curry :)
A przy tak kiepskiej pogodzie najwieksza rozrywką było picie piwa w lokalnym barze 30-40 Meticais