Po trudach wydostania sie z wyspy, po przeprawie promowej zostawili nas na przedmiesciach Masaki, bylismy wykonczeni. Postanowilismy jednak dalej ruszyc w droge jak nabralismy sil i humoru po wypiciu "Nile Special". Na piechote dotarlismy na wylotowke w strone Mbarara, bo jak sie dowiedzielismy tam mozna zlapac autobus. Faktycznie wszyscy czekali w cieniu drzewa. Jednak bylismy niecierpliwi, Ed majac doswiadczenie autostopu w afryce zachodniej, stwierdzil ze warto sprobowac, zgodzilem sie. Zazwyczaj autostop w tych krajach nie funkcjonuje, nikt sie nie zatrzymuje a jak sie zatrzymuje to jest to platny transport... ale... dla bialych jest wyjatek. Jak taki kierowca terenowki widzi ze na drodze macha do niego 2 bialych to sie zatrzymuje, zdziwiony cala sytuacja zabiera cie ze soba :) Tak bylo i tym razem stalismy raptem 10 min i zabralismy sie landcruzerem do tego z klima! W Mbarara tylko kolacja i wczesnie polozylem sie spac aby rano wyruszyc w strone Kasese