Dwa bardzo aktywne dni nad jeziorem, pierweszego dnia pobudka wczesnie, wypozyczylem rower aby pojechac do pobliskiego parku narodowego - Hell's Gate. Slynie z tego ze mozna ogladac tam dzikie zwierzeta spacerujac sobie lub na rozwerze i to samodzielnie. Niesamowite wrazenie mimo iz widzialem juz te wszystkie zwierzeta z samochodu(na safari) to jednak spotkac sie z nimi sam na sam jadac na rowerze to inna sprawa. W ten sposob spotyka sie na drodze zyrafy, zebry, gazele, guzce, a do tego przepiekne krajobrazy. W sumie zrobilem tego dnia z 40 km bo jeszcze przjechalem saie Buffalo Circuit - podobno nie nadajacy sie do jazdy rowerem :) W parku poznalem 2 ludzi, Edwina z holanidii i Julie z Kanady. Okazalo sie ze Edwin tez jedzie do Ugandy :)
Nazajutrz umowiolem sie z nimi na sniadanie, i potem razem we 3 pojechalismy nad jezioro w kraterze - transport kombinowany matatu(minibus) i moto-taxi :) Zwirzeta obok krateru przegapilismy ale widoki byly calkiem ladne, ale cale szczescie ze nas skasowali jako studentow(400ksh) boi inaczej to chyba nie byloby warto. Wieczorem w pokoju piwko, pieczona kukurydza i... Poniewaz Edwin ma laptopa obejtzelismy Revolutionary Road i MADAGASKAR 2 :)