Podroz z Lalibelli byla koszmarna, po drodze nocleg w Dessie, miasto choc dość ładnie położone to kompletna dziura. A poniewaz późno tam dotarlismy to jedyny hotel w centrum w którym były miejsca to był w zasadzie burdel z pokojami na zapleczu. Niestety to oznacza ze głośna muzyka gra do późnych godzin nocnych a my o 4ej juz musielismy wstac aby wziąść udział w rytuale dworcowym, czyli czekaniu na przed bramą dworcową o 5ej rano az otworza brame i bieg do autobusu!. W Addis troche odpoczelismy, zwiedzilem dwa muzea - Etnograficzne w dawnymn palacu cesarskim oraz, Mauzoleum Haile Selasiego. Wieczorem żuliśmy czat bardzo blisko Piazza, ale zaprowadziły nas tam dziewczyny poznane przez Roberta i Martina, generalnie miejsce do ktorego sie wchodzi przez jakies blaszane dzwi, a w środku stare fotele maly telewizor gra i wszyscy żuja - taka Etiopska melina! Ale można sie zrelaksowac :)