W nocy z pierwszego dnia świąt na drugi wyruszyliśmy minibusikiem do Bahir Dar. Podroż miała trwać 4 h ale wyszło z 6-7h i około 11ej dotarlismy nad jezioro Tana. Niby pieknu kurort z palmami, w LP sie zachwycają, ale chyba nie takiej Etiopii szukamy wiec nas miasto jakos nie zachwyca. Pierwszego dnia nie wiele zwiedzamy zmeczeni podrozą, kolejnego pieszo zwiedzamy okolice, przechodzac na drugą strone Nilu(który wypływa z J. Tana) w towarzystwie bardzo miłego i rezolutnego dzieciaka. A popołudniu płyniemy do klasztoru w Zege.
Kolejnego dnia gwóźdź programu prom do Gorgory, dwa dni na promie trase ktora mozna zrobic w kilka godzin minibusikiem, ale Ian nas namówił że warto. A ekscytujący juz był sam początek, bo zostawilismy bagaze na promie i 2 z nas poszło do miasta po kawe i jakis chleb, wracajac okazało sie ze prom juz odbłynął,... stres był ale w stylu Jamesa Bonda dogonilismy prom i dostalismy sie na pokład :) Udało się!