Pierwsze wrażenia nie były za szczególne. Lotnisko niby najlepsze na świecie zdziwiło sfatygowanymi wykładzinami i ogólnym "zmęczeniem" materiału. Ale to chyba kwestia terminalu, bo przy kolejnych lotach juz było lepiej. Kolejka do Immigration też ogromna i czekaliśmy z pólgodziny. Ale jakoś sie udało i po zakupieniu karty miejskiej ruszyliśmy do naszego mikroskopijnego pokoju hotelowego do China Town