Dotarlismy w piatke do Rhumpi wczesnym popoludnie, miasteczko bez rewelacji ale dotarlismy tam z zamiarem zwiedzienia pobliskiego parku narodowego. Niestety ekipa sie wykruszyla i tylko Jen i ja bylismy chetni na wizyte w parku, zalatwilismy juz nawet niedrogi transport ale na 2 osoby to bylo jednak za duzo. Wiec obeszlismy sie smakie, wstajac jednak kolejnego dnia o 6ej rano i probujac znalezc transport publiczny.... Niestety sie nie udalo i postanowilismy wczesniej pojechac do Mzuzu. Mi to w pewnym sensie bylo na reke bo jestem jak na razie pol-legalnie w Malawi. Zjawilem sie na granicy bez wizy, a na grnicy jej nie wydaja wiec dostalem list(poprosilem az o 5 dni czasu) z ktorym mialem sie zameldowac w najblizszym urzedzie immigracyjnym. To jeszcze przede mna!